Remis SEMP II w Piasecznie
To był nie mecz, a dwa mecze. O pierwszej połowie, gdyby nie jej końcówka, chyba chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Nie wychodziło nam dosłownie nic. Przeciwnikowi na szczęście, mimo naszych starań i wielkiej pomocy też nie. A pomagaliśmy jak umieliśmy i stwarzaliśmy przeciwnikom wymarzone okazje, podawaliśmy w polu karnym i jak mogliśmy staraliśmy się żeby ich bramkarz nie czuł się zagrożony. Nie otrzeźwiła nas nawet zdobyta przez Piaseczno bramka. Wyglądało to tak, jakby nam się po prostu nie chciało grać w piłkę. Na szczęście tylko tak wyglądało. I na szczęście dobry, a nawet bardzo dobry dzień miał w niedzielę Maks Zaron, który lewym skrzydłem co i rusz starał się niepokoić przeciwnika. Kilka razy nieźle zacentrował, i po jednej z takich jego akcji w 36 minucie meczu, po dośrodkowaniu Maksa i faulu na Michale Grzeszczaku sędzia podyktował rzut karny. Na jedenastym metrze piłkę ustawił sobie Maks i... spudłował. Zdarza się. Nie udało się doprowadzić do remisu przed przerwą? Otóż nie. Maks na szczęście nie podłamał się fatalnie wykonanym karnym i pociągnął lewą stroną raz jeszcze. Wystawił piłkę Michałowi, i to co nie udało się ze stałego fragmentu gry, dokonało się z gry. Dzięki temu, po strasznie skopanej pierwszej połowie, na przerwę schodziliśmy z remisem.
Na drugą połowę wyszliśmy z dwiema zmianami w składzie. Kamila Tylusa zastąpił Sebastian Prokop, a Kubę Słodkowskiego Janek Jankowski. Ale gra nie zmieniła się bardzo, to miało dopiero nastąpić. Paradoksalnie, impulsem do lepszej gry była czerwona kartka dla Kacpra Miriuka. Całkowicie zasłużona, ale i usprawiedliwiona. Był to po prostu taktyczny faul Kacpra na wychodzącym na sam na sam zawodniku Piaseczna po błędzie Bartka Jaźwińskiego przy rozegraniu piłki. Jedynym chyba błędzie w tym meczu, warto dodać w tym miejscu.
Po zejściu Kacpra Miriuka, od kiedy graliśmy w dziesiątkę - Kacper, to nic osobistego, ale tak wyszło ;)) - zaczęliśmy grać fantastyczną piłkę. Zebraliśmy się w sobie, zawodnicy poczuli odpowiedzialność i grali niemal jak w transie. Dalej szarpał Maks, który teraz miał na skrzydle wsparcie Seby Prokopa, w środku ciężar gry wziął na siebie Konrad Owerczuk, a "Dżej Dżej" i Stasiek Michalski uwijali się w ofensywie. Cały czas pod grą był Michał Grzeszczak, który za sprawą Patryka Kędziory i wspominanego już kilka razy Maksa kilka razy dostał szansę pokonania bramkarza Piaseczna. Tym razem nie wyszło, ale postawa zespołu w drugiej połowie bardzo cieszy. Słowa uznania należą się również obronie, która po czerwonej kartce dla "Mirka" stanęła na wysokości zadania. Mateusz Miśkowiec, Piotrek Szymański i Seba Prokop, oraz Konrad Owerczuk wsparci przez drużynę i "Jaźwę" spisali się na medal.
W sumie skończyło się tak, że po meczu, w którym do momentu czerwonej kartki remis bralibyśmy z ukłonem, możemy czuć niedosyt i żal, że nie udało się wygrać, bo to SEMP II był w tym meczu drużyną lepszą, to SEMP II był bliższy wygranej, i to SEMPom należała się z charakter i styl wygrana w tym meczu.
Ale chociaż cieszy postawa w drugiej połowie, nie możemy zapominać i paskudnej pierwszej połowie i o tym, żeby w przyszłości wchodzić w mecz od razu. Z większą koncentracją i skupieniem na wspólnym celu.
MKS Piaseczno - SEMP II 1:1
Bramka: Michał Grzeszczak; as. Maks Zaron
Kolejny mecz gramy w sobotę 16.09 na wyjeździe ze ZWARem
A teraz zapraszam do filmowego skrótu z meczu:
Komentarze