Smętny ostatni weekend ligowej jesieni SEMPów
Ze sportowego punktu widzenia runda jesienna była pewnie w miarę udana, ale to już ogarną trenerzy podsumowując ligowe rozgrywki. Jedno co jest pewne, to to, że oba zespoły były tym razem bardzo chimeryczne, a ich wyczyny na wykresie stworzyłyby piękną sinusoidę. Szczególnie SEMP II, który potrafił zagrać rewelacyjnie zawody z liderami ligowej grupy, żeby później przegrywać mecze w wstydliwie złym stylu. Co czasami było wręcz irytujące. Szczególnie, kiedy taka koszmarna zmiana stylu odbywa się podczas jednego meczu. Tak jak w ostatniej kolejce, w której SEMP II przegrał na własne życzenie wygrany mecz. Nie chodzi nawet o niestrzelonego karnego, czy niewykorzystaną jedną czy drugą "setkę". To się zdarza najlepszym, i jest elementem gry. Ale to jak zmienił się obraz gry około 60. minuty, było tyleż zastanawiające, co denerwujące. Nagle jakby odcięło nam myślenie. W miejsce rozumnej, poukładanej gry, zaczęła się bezmyślna gra w przebijanie, obrona się posypała i pozwalała coraz częściej wchodzić przeciwnikom w nasze pole karne, i przede wszystkim daliśmy się sprowokować. Przestaliśmy grać w piłkę i piłką, a zaczęliśmy faulować, dyskutować, kłócić się... Po co? Gdybyśmy do końca grali w piłkę, to byśmy to spotkanie wygrali spokojnie, i zajęlibyśmy w grupie trzecie miejsce. Przecież wystarczał nam nawet remis. KS URSUS wykazał większą determinację, potrafił narzucić swój nerwowy styl gry w końcówce, i przegraliśmy 2:3. I rundę skończyliśmy na czwartym miejscu. Pozytyw jest taki, że gola zdobył Staszek Michalski, który wypełnił tym samym postawiony przez tatę warunek zakupu nowych korków. Oby nowe były szczęśliwe.
Wahania formy i zmiany nie do poznania przechodziła w tej rundzie również nasza pierwsza drużyna. Tu też bywało różnie. Od meczów porywających stylem i jakością, po mecze bez wyrazu, które w najlepszym wypadku kończyły się waleniem głową w mur. Ale na szczęście nie było żadnego żenującego widowiska, po którym SEMPy musiałyby schodzić z boiska z poczuciem wstydu. Ale te wahania formy skończyły się tym, że również "Jedynce" nie udało się wejść na podium. I to mimo sprzyjających warunków, dzięki wygranej Escoli z Kosą. Mecz z Legią zagraliśmy na bezbramkowy remis, i ostatecznie skończyliśmy na miejscu czwartym. To oczywiście można uznać za wynik w Ekstralidze niezły, ale podium jednak szkoda.
Dojście do przyczyn takich wielkich wahań formy, i próba jej ustabilizowania to chyba największe zimowe wyzwanie dla sztabu trenerskiego, przed przystąpieniem do rundy wiosennej. Sporo pewnie dzieje się w głowach. Czy uda się zapanować nad żywiołem, przekonamy się po przerwie.
A teraz zapraszam jeszcze na filmowy skrót meczu SEMP II z KS Ursus. Będą również zdjęcia z obu niedzielnych meczów, ale to jeszcze chwilę potrwa.
Komentarze